Czym są emotikony każdy wie. Jedni używają je sporadycznie, drudzy aż za często. Ale ze świecą szukać postu na forum, w którym nie ma choćby jednej emotki. Jakże są pomocne. Osoba po drugiej stonie ekranu może łatwo odgadnąć czy mówiąc dane słowa żartujemy sobie, jesteśmy zawiedzeni, czy źli. Przyznam, że często z nich korzystam. Przydatne... bestyje.
Właśnie - 'bestyje'. Zastanawiałam się ostatnio, czy korzytsamy z nich, bo dzięki nim szybciej i łatwiej okazać emocje, czy też nie potrafimy pokazać ich inaczej. Czy potrafimy jeszcze zażartować pomijając jakże popularne przymróżenie oka? Czy musimy posłużyć się uśmiechniętą emotką by pokazać, że jesteśmy z jakiegoś powodu szczęśliwi, albo rozbawieni? Myślę, że wielu z nas sprawiłoby to trudność. Jak się okazało mnie również. Zatęskniłam ostatnio za pisaniem listów. Nie robiłam tego od dłuższego czasu. Kiedy zapisałam już kilka stron z przerażeniem stwierdziłam, że z co którejś linijki śmieją się, smucą, lub o zgrozo rotfl-ują emotki. Kiedyś nie były mi potrzebne. Kiedyś, a byłam przecież o wiele młodsza potrafiłam okazaywać emocje za pomocą słów. Teraz sprawia mi to trudność. Przepisałam list na nowo. Poprawiłam to i owo, ale 1 emotka została. Nijak nie mogłam się jej pozbyć. A potem włączyłam tv i natknęłam się na "Przyjaciół". Pomyślałam, że emotki, tak lubine przeze mnie do tej pory i uważane za genialny wynalazek okazały się niczym innym, jak śmiechem czy popularnym "awwww" w tle ścieżki dźwiękowej sitcomu, które pokazują widzowi, kiedy należy się śmiać lub smucić. Przygnębiająca myśl
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)