T: SPIN [by Incognito]
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
kochani, miło mi poinformować, iż kolejna część w poniedziałek - 5.01 (jak obiecałam 5 dni od poprzedniego odcinka - licze od syulwestrowego, bo ten z 1 stycznia to był "bonus" ). To chyba jedno z nielicznych opowiadań, które postanowiłam sobie wydrukować jak już w całości przetłumaczę, ponieważ ciężko z monitorem się ułożyć do poduszki, a śmiech przed snem jest często wręcz niezbędny
Co do reszty...mam nadzieję, że wasze opinie po ostatnim rozdziale będą takie same jak te teraz Moim zdaniem będą, ale to już kwestia gustów, o których się nie dyskutuje i czasu. Na razie zapraszam do pisania komentarzy i do kolejnego czapterka w poniedziałek.
Swoją drogą, kiedy Liz na odczepnego wypaliła, że Max jest homo o malo nie spadłam z krzesła, gdy to pierwszy raz czytałam. Poza tym z jej opisów Maxa można wyciągnąć wnioski takie same jak z zachowań chłopców w podstawówce, którzy ciągną dziewczyny za włosy
Poza tym Johnny Mistrzu Sportu. Local hero jak to się mówi. Matko, kto takiego nie miał Pamiętam jednego chłopaka w mojej podstawówce, który pewnego dnia ogłosił wszem i wobec, że zostanie księdzem. Zapanowała wśródm dziewczyn klasowa żałoba, którą na szczęście anulował sam zaintresowany deklarując, że chyba wcześniej mu odbiło Albo co ś w tym stylu, w każdym bądź razie do księdza to mu daleko .
Poza tym przypominają mi się laboratoryjne prace Liz i Maxa na bilogii z I sezonu... ech... w tej wersji można lepiej zrozumieć to zagubienie maxa liżącego ołówek
Co do reszty...mam nadzieję, że wasze opinie po ostatnim rozdziale będą takie same jak te teraz Moim zdaniem będą, ale to już kwestia gustów, o których się nie dyskutuje i czasu. Na razie zapraszam do pisania komentarzy i do kolejnego czapterka w poniedziałek.
Swoją drogą, kiedy Liz na odczepnego wypaliła, że Max jest homo o malo nie spadłam z krzesła, gdy to pierwszy raz czytałam. Poza tym z jej opisów Maxa można wyciągnąć wnioski takie same jak z zachowań chłopców w podstawówce, którzy ciągną dziewczyny za włosy
Poza tym Johnny Mistrzu Sportu. Local hero jak to się mówi. Matko, kto takiego nie miał Pamiętam jednego chłopaka w mojej podstawówce, który pewnego dnia ogłosił wszem i wobec, że zostanie księdzem. Zapanowała wśródm dziewczyn klasowa żałoba, którą na szczęście anulował sam zaintresowany deklarując, że chyba wcześniej mu odbiło Albo co ś w tym stylu, w każdym bądź razie do księdza to mu daleko .
Poza tym przypominają mi się laboratoryjne prace Liz i Maxa na bilogii z I sezonu... ech... w tej wersji można lepiej zrozumieć to zagubienie maxa liżącego ołówek
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Muszę jeszcze dodać LEO, chylę głowę przed tłumaczem. Akurat przy tym opowiadaniau potrzeba do tego umiejętności, poczucia humoru i lekkości w budowaniu zdań. Dla mnie każde to perełka.
Zauważyliście, że w niektórych opowiadaniach Maxa kojarzy się z homoseksualistą. Podobnie jest w "Lethan Whispers"...
Ciekawe dlaczego. Przecież przy okazji jest wzmanka, że dziewczyny lecą na niego jak kury na ziarno, jest przystojny, zakochany (Tess, Liz)...więc skąd te skojarzenia ?
Wiem że jest w nim coś "miękkiego" ja to nazywam delikatnością czułością i wrażliwością ale żeby te cechy kłaść na karb kobiecych cech? Lekka przesada.
Zauważyliście, że w niektórych opowiadaniach Maxa kojarzy się z homoseksualistą. Podobnie jest w "Lethan Whispers"...
Ciekawe dlaczego. Przecież przy okazji jest wzmanka, że dziewczyny lecą na niego jak kury na ziarno, jest przystojny, zakochany (Tess, Liz)...więc skąd te skojarzenia ?
Wiem że jest w nim coś "miękkiego" ja to nazywam delikatnością czułością i wrażliwością ale żeby te cechy kłaść na karb kobiecych cech? Lekka przesada.
Last edited by Ela on Fri Jan 02, 2004 1:21 pm, edited 1 time in total.
Naprawdę niesamowite opowiadanie. Tak inne od pozostałych. Ta ironia i sceptycyzm Liz są oddane w tak wspaniały sposób. Mimo stareotypu serialowego, bardzo łatwo wyobrazić sobie Liz właśnie jako taką "mocną" dziewczynę. I tytuł, dobrany perfekcyjnie. Czekam na dalsze części. Ciekawe czym mnie zaskoczą.
Podpisuję się obie rękami pod postem Eli. Tłumaczenie jest lekkie, fajne i napisane z tzn. jajem LEO, niektóre twoje teksty powinny brać udział w konkursie na "Najlepsze cytaty roku".
A co do LIz. To rzeczywiście była silna. Najsilniejsza ze wszystkich dziewczyn, a może i nawet chłopaków. Bardzo mi się to w niej podobało. Nie jestem wielką fanką Liz, ale ten jej hart ducha bardzo mi zaimponował.
A co do LIz. To rzeczywiście była silna. Najsilniejsza ze wszystkich dziewczyn, a może i nawet chłopaków. Bardzo mi się to w niej podobało. Nie jestem wielką fanką Liz, ale ten jej hart ducha bardzo mi zaimponował.
Jam jest kielich bez dna. Jam jest śmierć bez grobu. Jam jest imię bez imienia.
i jeszcze : ... a teraz tłumaczę.. to oops, to dlatego, że serio się zawstydziłam po tych peanach pochwalnych na cześć mojego tłumaczenia. Wiecie, czasami miewam prebłyski inteligencji i wczuwając się coraz bardziej zazcynam stosować w tym opowiadaniu coraz więcej własnych tekstów i mozę to przez to... nie wiem tylko, czy powinnam ochłonąć, zejść na ziemię i wrócić do tłumaczenia "Cool" jako "super" a nie np. "Cudnie", czy też brnać dalej z tymi tekstami, ponieważ później pojawiają się banany, ogórki i inne takie perełki z języka angielskiego, które dosyć są specyficzne i muszę trochę ponaciagać tłuamczenie
ta postać w czapeczce to efekt zaglądnięcia we wszystkie dostępne emotikony. Dopiero teraz ją zauważyłam, a jest taka słodziuchna
Co do Maxa i Homo ... miękki nie miękki on jest po prostu taki deliktany, że w większości z nas budzi się instynkt macierzyński. Mojakoleżanka stwierdziła, że jej się kompletnie nie podoba. DOPÓKI nie rzucił Michaelem o lodówkę, Tess na biurko i nie złamał nosa Jessy'emu. On ma więcej takich cech, jako MAX, które przypisuje się kobietom. takie sobie wrażliwe stworzonko. Jak w jakimś opowiadanku (lethal whispers" doczytałam do robaka Marka to uznałam ,zę całowanie żaby by wystarczyło, a potem jak go opisali, że krzątał sięw kuchni w fartuszku, to powiedziałam sobie "LEO, jesteś dorosła, wiesz przecież, że taki RYSIO z Klanu to nie to o co nam chodzi, poczekamy aż sie chłopak zdenerwuje i ujawni się przedmiot piosenki Kayah..." No i czekam To po prostu taki rodzaj stoika pacyfisty, dopóki mu nikt nie nadepnie na odcisk.
RENYA - dziękuje za akceptację tytułu. Kręciołek, to to, czego trochę się obawiałam, ale potrzebny był rzeczownik. No przecieżkołowrotek nie pasuje za bardzo .
Co do Siły Liz... Ona jest bezbłędna. Sami zresztą zobaczycie w dalszych częściach. Tu dopóki udaje, że nic nie jest w stanie jej ruszyć, jest jeszcze silniejsza. Gorzej, gdy sama się zorientuje, że ma słabe punkty.
Zajavka; to jest taki konkurs ??
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Leo - JESZCZE nie ma takiego konkursu...
A żaba w Lethal Whispers kompletnie mnie rozbroiła. Poza tym hej, on miał wtedy tylko sześć lat! I zaraz, może ja jestem zacofana - co to jest robak Marka...? No w fartuszku, co ty chcesz, i nie porównuj go do tego bardziewia i ciepłych kluch
A tak przy okazji - ktoś czytał Solar Eclipse...? Czy to coś, gdzie Liz jest w bandażach (biedna dziewczyna, mają upodobanie do palenia jej żywcem, już drugi raz w tym samym opowiadaniu) a Max miota się między namiotami niewiedząc w co ręce włożyć i odpędzając się od Sereny, Isabel i innych natrętów to to jest koniec...?
A żaba w Lethal Whispers kompletnie mnie rozbroiła. Poza tym hej, on miał wtedy tylko sześć lat! I zaraz, może ja jestem zacofana - co to jest robak Marka...? No w fartuszku, co ty chcesz, i nie porównuj go do tego bardziewia i ciepłych kluch
A tak przy okazji - ktoś czytał Solar Eclipse...? Czy to coś, gdzie Liz jest w bandażach (biedna dziewczyna, mają upodobanie do palenia jej żywcem, już drugi raz w tym samym opowiadaniu) a Max miota się między namiotami niewiedząc w co ręce włożyć i odpędzając się od Sereny, Isabel i innych natrętów to to jest koniec...?
to będzie krótki, aczkolwiek baardzo znaczacy post:
Solar Eclipse
Liz w bandażach i Max (znowu) miotający się?? Naniuś! Litości! ja już nie mogę ! i żeby nie wiedział w co ręce włożyć jak ma 3 baby pod nosem?? Niech ktoś chłopaka naprowadzi na właściwy tok myślenia (i powiedziaby ktoś, że to dziewczyna mówi! ) , bo widzę, że osiołkowi w żłoby dano
naniuś, co do Rysia, to nie mogłam się powstrzymać. Max po prostu momentami w tym opowiadaniu zachowuje się jak wzorowy gospoś. mieszka sam, ma porządek (CHWALI MU SIĘ TO), ale zasuwanie w fartuszku z łyzeczką i próbowanie smakołyków, oraz wieczne noszenie Liz na rękach i całowanie śladów jej stóp, to juz jak dla nie lekka przesada . Oczywiśćie napisałam wcześniej, żer fanfik wciagnął mnie niesamowicie, otem troszkę rozczarował, ale przeczytałam do końca i uważam, że nie marnowałam czasu nie gniewaj się . Plisssss????
Solar Eclipse
Liz w bandażach i Max (znowu) miotający się?? Naniuś! Litości! ja już nie mogę ! i żeby nie wiedział w co ręce włożyć jak ma 3 baby pod nosem?? Niech ktoś chłopaka naprowadzi na właściwy tok myślenia (i powiedziaby ktoś, że to dziewczyna mówi! ) , bo widzę, że osiołkowi w żłoby dano
naniuś, co do Rysia, to nie mogłam się powstrzymać. Max po prostu momentami w tym opowiadaniu zachowuje się jak wzorowy gospoś. mieszka sam, ma porządek (CHWALI MU SIĘ TO), ale zasuwanie w fartuszku z łyzeczką i próbowanie smakołyków, oraz wieczne noszenie Liz na rękach i całowanie śladów jej stóp, to juz jak dla nie lekka przesada . Oczywiśćie napisałam wcześniej, żer fanfik wciagnął mnie niesamowicie, otem troszkę rozczarował, ale przeczytałam do końca i uważam, że nie marnowałam czasu nie gniewaj się . Plisssss????
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Ania miewa czasami przebłyski inteligencji. Ania zerknęła na tytuł i w ogóle na pierwszego posta i Ania dowiedziała się, że Solar Eclipse to WIP (nie, tym razem sklerozy Ania nie miała i wiedziała, co to znaczy). Chyba trzeba będzie założyć osobny temat na rozmowy o nietłumaczonych fanfikach a nie rozbijać tematy z innymi opowieściami, ale trudno, co mi tam.
I mam jeszcze jedno pytanie - czy za każdym razem, jak Max spędzi z Liz noc to będą mieli dziecko...? Litości, ale to jest jakaś plaga. Gdyby ludzie w ten sposób funkcjonowali to by dopiero było wesoło. Trzy... No właściwie cztery baby, ale Emma jest mała i ostatnio niezbyt dobrze się miewa (nic dziwnego, po wizycie czterolatka w białym pokoju... ). A Serena truje mu coś o władzy. Swoją drogą trzeba być nieźle zawziętym i chyba będę czytać na zmianę inne fiki ze SPINem. Jak człowieka zemdli od nadmiaru czekoladek to nie ma to jak kiszona kapusta (zielony kolorek jak najbardziej na miejscu )
Wzorowy gospoś, he he Czyli dać mu tylko miotełkę i koronkowy fartuszek i wstawić do zamku. A swoją drogą miło by było takiego mieć, przy moim upodobaniu do spędzania czasu w kuchni... Z kolei wątpię, czy jemu by się podobało. Moje pojęcie porządku różni się nieco od tego ogólnego i czasami trafia mnie cicha, ale bardzo wściekła furia.
I mam jeszcze jedno pytanie - czy za każdym razem, jak Max spędzi z Liz noc to będą mieli dziecko...? Litości, ale to jest jakaś plaga. Gdyby ludzie w ten sposób funkcjonowali to by dopiero było wesoło. Trzy... No właściwie cztery baby, ale Emma jest mała i ostatnio niezbyt dobrze się miewa (nic dziwnego, po wizycie czterolatka w białym pokoju... ). A Serena truje mu coś o władzy. Swoją drogą trzeba być nieźle zawziętym i chyba będę czytać na zmianę inne fiki ze SPINem. Jak człowieka zemdli od nadmiaru czekoladek to nie ma to jak kiszona kapusta (zielony kolorek jak najbardziej na miejscu )
Wzorowy gospoś, he he Czyli dać mu tylko miotełkę i koronkowy fartuszek i wstawić do zamku. A swoją drogą miło by było takiego mieć, przy moim upodobaniu do spędzania czasu w kuchni... Z kolei wątpię, czy jemu by się podobało. Moje pojęcie porządku różni się nieco od tego ogólnego i czasami trafia mnie cicha, ale bardzo wściekła furia.
Z tą mocnądziewczyną chodziło mi o to, że w serialu zawsze wysławia się w sposób bardzo kulturalny, delkatny i tak postępuje. Pokazała pazurki tylko przy śmierci Alexa, ale i to zrobiła " w rękawiczkach". A w tym opowiadaniu, mówi i robi to co chce nie oglądając się na innych i bynajmniej nie jest delikatna. I to jest najlepsze w opowiadaniach, że wcale nie musimy się domyślać co bohater myśli. Weźmy np Tess i Avę, ich serialowe zachowanie można interpretować naprawdę na wiele sposobów.
o rany dziewczyny...
LEO, dzieki za kolejny rewelacyjnie przetłumaczony rozdział i kolejną porcję smiechu
Po za tym napisałyście o wszystkim, co mi sie ostatnio tłukło po główce...Max i homoseksualizm...fakt, często mnie to tłukło. Z reguły chodziło nie tyle o tą jego "wrazliwość&delikatność&nieśmiałość" tylko o to ze on unikał dziewczyn- bi ak wszyscy wiedza, zawsze kochał tylko jedną...i wierzył że sam nie jest godny, by to uczucie mu odwzajemnić...w fanficach roi sie od różnych Pam Troy i innych tego typu panienek, które chcą go usidlić i zaciągnąć na przerwie do NAJSŁYNNIEJSZEGO NA ŚWIECIE SCHOWKA odpalonym nie pozostaje już nic innego jak tylko rozpuszczać kłamliwe plotki dodatkowo- pamietacie jak W SH Max "wolał niw słyszeć" o pornolach Kyle'a? Dla napakowanych, ćwierćmózgich "gwiazd szkolnej drużyny" to nienormalne, że jakis facet nie ma ochoty wraz z nimi jeczeć, gwizdać i cmokać na jakiejś Różowej Landrynce...ani chybi gej
Ja KOCHAM Maxa w Lethal Whispers- był idealny i bardzo prosze nie porównywać mi go tu do najbardziej aseksualnego faceta świata akka Rysia, bo sie mocno zdenerwuję robak Mark, to było to zwierzątko, którym opiekował się Max i o którym opowiadał potem Liz...przepraszam, dlaczego ma być śmieszniejszy od Torpedy?
Co do noszenia Liz na rękach i całowaniu sladów jej stóp, to w pełni popieram LEO, ale jednoczesnie zapewniam, że LW wcale nie są pod tym pozorem najgorsze...w pewnej chwili to Liz rani Maxa i to Max jest otoczony ludźmi, którzy go uwielbiają...zwłaszcza jesli chodzi o Marię...nie da sie ukryć jednak, ze w na roswellfanatics największym wzięciem cieszą sie opowiadania typu np "Leftovers", których fabuła ogranicza sie do niekończących sie opisów sielskiego zycia Maxia i Liz....no dosłownie nie dzieje sie tam nic poza tym że Max spełnia kolejne zachcianki Liz (jeszcze za nim ona zdązy o nich pomysleć), pełza w ślad za nią jak wierny pies, całuje po rękach i nogach, obsypuje prezentami, komplementami, pocałunkami itd itp i ciągle zamartwia się czy dobrze jej było w łóżku a panna Parker łaskawie pozwala się adorować, od czasu do czasu chwaląc go jak kanapowego futrzaka.
Nie wiem jak innych, ale mnie doprowadza to do ZIMNEJ FURII. Max jest moim ulubieńcem i wkurza mnie schemat MAX WYCIERACZKA DO PODŁOGI + BOGINI LIZ WIECZNIE UWIELBIANA I ADOROWANA. On zasługuje na cos więcej...na przyszłość i wymarzone studia i na prawo do niezależności...
Przypomina mi sie poetyckie opowiadanie Cheri "Carnival of the souls"...w pewnym sensie "Maxowa wersja" Revelations...to z jego punktu widzenia poznajemy całą historię i to on opuscił miasto po TEOTW. Reakcja czytelników była znamienna JAK TO? Jak to MAX opuscił Roswell? Dlaczego nie smiertelnie zraniona Liz? JAK Max wogóle smiał opuscić Roswell?! Przecież Liz tam cierpi! Isabel sie zamartwia! Michael nie wie co robić! Co za ohydny egoista! Wio z powrotem, niańczyć wszystkich! Załamania nerwowego mu sie zachciało, jeszcze czego!
No własnie....
LEO, dzieki za kolejny rewelacyjnie przetłumaczony rozdział i kolejną porcję smiechu
Po za tym napisałyście o wszystkim, co mi sie ostatnio tłukło po główce...Max i homoseksualizm...fakt, często mnie to tłukło. Z reguły chodziło nie tyle o tą jego "wrazliwość&delikatność&nieśmiałość" tylko o to ze on unikał dziewczyn- bi ak wszyscy wiedza, zawsze kochał tylko jedną...i wierzył że sam nie jest godny, by to uczucie mu odwzajemnić...w fanficach roi sie od różnych Pam Troy i innych tego typu panienek, które chcą go usidlić i zaciągnąć na przerwie do NAJSŁYNNIEJSZEGO NA ŚWIECIE SCHOWKA odpalonym nie pozostaje już nic innego jak tylko rozpuszczać kłamliwe plotki dodatkowo- pamietacie jak W SH Max "wolał niw słyszeć" o pornolach Kyle'a? Dla napakowanych, ćwierćmózgich "gwiazd szkolnej drużyny" to nienormalne, że jakis facet nie ma ochoty wraz z nimi jeczeć, gwizdać i cmokać na jakiejś Różowej Landrynce...ani chybi gej
Ja KOCHAM Maxa w Lethal Whispers- był idealny i bardzo prosze nie porównywać mi go tu do najbardziej aseksualnego faceta świata akka Rysia, bo sie mocno zdenerwuję robak Mark, to było to zwierzątko, którym opiekował się Max i o którym opowiadał potem Liz...przepraszam, dlaczego ma być śmieszniejszy od Torpedy?
Co do noszenia Liz na rękach i całowaniu sladów jej stóp, to w pełni popieram LEO, ale jednoczesnie zapewniam, że LW wcale nie są pod tym pozorem najgorsze...w pewnej chwili to Liz rani Maxa i to Max jest otoczony ludźmi, którzy go uwielbiają...zwłaszcza jesli chodzi o Marię...nie da sie ukryć jednak, ze w na roswellfanatics największym wzięciem cieszą sie opowiadania typu np "Leftovers", których fabuła ogranicza sie do niekończących sie opisów sielskiego zycia Maxia i Liz....no dosłownie nie dzieje sie tam nic poza tym że Max spełnia kolejne zachcianki Liz (jeszcze za nim ona zdązy o nich pomysleć), pełza w ślad za nią jak wierny pies, całuje po rękach i nogach, obsypuje prezentami, komplementami, pocałunkami itd itp i ciągle zamartwia się czy dobrze jej było w łóżku a panna Parker łaskawie pozwala się adorować, od czasu do czasu chwaląc go jak kanapowego futrzaka.
Nie wiem jak innych, ale mnie doprowadza to do ZIMNEJ FURII. Max jest moim ulubieńcem i wkurza mnie schemat MAX WYCIERACZKA DO PODŁOGI + BOGINI LIZ WIECZNIE UWIELBIANA I ADOROWANA. On zasługuje na cos więcej...na przyszłość i wymarzone studia i na prawo do niezależności...
Przypomina mi sie poetyckie opowiadanie Cheri "Carnival of the souls"...w pewnym sensie "Maxowa wersja" Revelations...to z jego punktu widzenia poznajemy całą historię i to on opuscił miasto po TEOTW. Reakcja czytelników była znamienna JAK TO? Jak to MAX opuscił Roswell? Dlaczego nie smiertelnie zraniona Liz? JAK Max wogóle smiał opuscić Roswell?! Przecież Liz tam cierpi! Isabel sie zamartwia! Michael nie wie co robić! Co za ohydny egoista! Wio z powrotem, niańczyć wszystkich! Załamania nerwowego mu sie zachciało, jeszcze czego!
No własnie....
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
A już myślałam, że nie mam skerozy, widać o tym zapomniałam Kompletnie tego nie skojarzyłam. Widać za bardzo utkwiła we mnie ta żaba (już mam do tego szczęście).
Maxowi do ścierki daleko, oglądnęłam sobie dzisiaj z tęsknoty Wipe Out (no dobrze, ze względu na Nicholasa... ) a ponieważ tata nic nie powiedział, w ramach eksperymentu obejrzałam jeszcze Departure (jak ja lubię, jak On krzyczy na Tess, żeby nie mówiła o Liz jako o bitch... ). Chyba mój tata w końcu to polubił (nie miał wyjścia). I weźcie tu postawcie takiego Ryyyysia (nie tego milutkiego zwierzaczka).
Rany, czytałam dzisiaj opowiadanie EmilyluvsRoswell, jakieś takie jednoczęściowe i rzecz jasna nie pamiętam tytułu, bo po co. Po Balance, oczywiście Max we łzach, ach, boli, ach, ja niewdzięczny, ach, ja muszę cierpieć, Liz we łzach, och, ja go rozumiem, och, ja samolubna, och, umieram. Isabel i Michael wystąpili jako siostry miłosierdzia i w rezultacie Max i Liz następnego wieczora wylądowali na balkonie Liz całując się grzecznie.... Nie powiem, co w tym momencie pomyślałam. To chyba było jedno z początkowych dzieł...
Maxowi do ścierki daleko, oglądnęłam sobie dzisiaj z tęsknoty Wipe Out (no dobrze, ze względu na Nicholasa... ) a ponieważ tata nic nie powiedział, w ramach eksperymentu obejrzałam jeszcze Departure (jak ja lubię, jak On krzyczy na Tess, żeby nie mówiła o Liz jako o bitch... ). Chyba mój tata w końcu to polubił (nie miał wyjścia). I weźcie tu postawcie takiego Ryyyysia (nie tego milutkiego zwierzaczka).
- nie tylko ciebie, Lizziett Czasami mam ochotę rzucić czymś w ten monitor i wysłać do autora maila z epitetami, choć oczywiście na ochocie się kończy (choć czasami szkoda).Nie wiem jak innych, ale mnie doprowadza to do ZIMNEJ FURII. Max jest moim ulubieńcem i wkurza mnie schemat MAX WYCIERACZKA DO PODŁOGI + BOGINI LIZ WIECZNIE UWIELBIANA I ADOROWANA
Rany, czytałam dzisiaj opowiadanie EmilyluvsRoswell, jakieś takie jednoczęściowe i rzecz jasna nie pamiętam tytułu, bo po co. Po Balance, oczywiście Max we łzach, ach, boli, ach, ja niewdzięczny, ach, ja muszę cierpieć, Liz we łzach, och, ja go rozumiem, och, ja samolubna, och, umieram. Isabel i Michael wystąpili jako siostry miłosierdzia i w rezultacie Max i Liz następnego wieczora wylądowali na balkonie Liz całując się grzecznie.... Nie powiem, co w tym momencie pomyślałam. To chyba było jedno z początkowych dzieł...
Zaczynam w to wierzyć po tych tonach słodkich i różowych ff. W końcu sama napiszę coś, w czym po kolei wszystkich pozabijam.Straszne! Pomyślne zakończenie! "Happy end"! A moje zakończenie było tragiczne ipełne artyzmu. Pomyślne zakończenie nie może być pełne artyzmu. (...) żadnych "happy endów"!
Nan nie rób tego...serce mi peknie to że lubię tzw "Angsty stories" to jedno, ale szczęśliwe zakończenie...to jednak szczęśliwe zakończenie
I masz racje co do plagi dzieci (chyba kradniesz moje myśli )- zawsze zachodziłam w głowę, śmiać sie czy płakać, dlaczego za każdym razem gdy Max zbliza się do łóżka Liz... nie wiem, moze to sugestia "Baby it's you"...ledwie chłopak zaczął...a tu taka...niespodzianka
Ooo...Michael i Isabel jako siostry miłosierdzia to to co tygryski lubią najbardziej Michael niańczący Maxa + Issy niańcząca Liz, z Marią, Alexem (jeżeli jeszcze biedak zyje) trwoznie biegającymi wkoło...och Boże te nasze dwa biedactwa połamane/zapłakane/chore/ranne/porwane/zdruzgotane
aww
I masz racje co do plagi dzieci (chyba kradniesz moje myśli )- zawsze zachodziłam w głowę, śmiać sie czy płakać, dlaczego za każdym razem gdy Max zbliza się do łóżka Liz... nie wiem, moze to sugestia "Baby it's you"...ledwie chłopak zaczął...a tu taka...niespodzianka
Ooo...Michael i Isabel jako siostry miłosierdzia to to co tygryski lubią najbardziej Michael niańczący Maxa + Issy niańcząca Liz, z Marią, Alexem (jeżeli jeszcze biedak zyje) trwoznie biegającymi wkoło...och Boże te nasze dwa biedactwa połamane/zapłakane/chore/ranne/porwane/zdruzgotane
aww
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Zapomniałam o Alexie i Marii, masz rację, latali dookoła trzepocząc zębami, tfu, rzęsami i chodząc na paluszkach żeby broń Boże nie zbudzić zapłakanej Liz (rany, ludzie, ile razy ona płakała w serialu?! Nie mówię o jedne łzie tylko o beczeniu). Ci ludzie uwielbiają ją rozpłakiwać.
No dobrze, może nie wszystkich - ale kilkoro na pewno. Jakie to by było poruszające.... /rozmarzony wyraz twarzy i tęskne wejrzenie/.
No dobrze, może nie wszystkich - ale kilkoro na pewno. Jakie to by było poruszające.... /rozmarzony wyraz twarzy i tęskne wejrzenie/.
Wiecie... prawa serialów mówia,że jak coś się spodoba, wzruszy, lub poruszy, ale zdecydowanie wpłynie na pglądalność, to trzeba daćtego więcej. Może więc z płaczem Liz jest jak z rozbieraniem się Maxa ??
Anyway... Spin jest właśnie inne, ponieważ te zdiwne obsesje są inne, klną (patrz: są normalni a nie święci ) a nawet... nie... to dopiero w czapterku 10. Jakie wnioski można wyciągnąć z czxytania takich fanfików: że sex + dzidzi, że jak facet się nie odzywa to myśli o dziewczynie, że torturować można wszystkich tylko w białym pokoju itp, itd. Całe szczęście, że pewne fanfiki czytamy majuąc już jakiś pogląd na temat rzeczywistość. Ostatnio nawet dałam upust złości i rozczarowaniu w temacie "White room" po tym, jak w Lethal Whispers wsadzili do niego LIZ targnęli się nanjeden z ważniejszych dla mnie odcinków i musiałam to chociaż delikatnie skomentować
Max ma w sobie dużo spokoju i może dlatego od razu nadaje się na męczennika? jednak odcinki, w których stoikowi takiemu jak on kończy się cierpliwość są właśnie doskonałe. Pokazują, że nie jest takim chłopcem do bicia, że w końcu zaczyna mówić "językiem" jaki rozumieją inni.
LIZIETT - mam prośbę, proszę o adres tego opowiaanka" Carnival souls"... co prada mam już na pulpicie stertę czejakącą na przeczytanie, ale co mi tam... przynajmniej będzie co komentować (Albo trafię na wartościowego - no, przynajmniej nie nudzącego Fanfika )
RENYA - masz rację!!!!!!! Liz zawsze była "grzeczna" do bólu. Spokojna, opanowana. Tu, w SPIN, wiele rzeczy po prostu jej... "wisi" (urzywając czpterkowego języka ). Ma głęboko w nosie co dzieje się w Roswell, bo i tak nic nie jest w stanie wyrwać tego miasta z letargu, w jaki zapadło po wylondowaniu kosmitów. Ma stosunek obojętny średnio rzecz ujmując do wszystkiego i wszystkich a chyba najbardziej do siebie. Wyjątkiem jest chyba tylko Max... no i tu powoli wracamy na tory ...
NAN - a co to Solar Eclipse? Tylko nie ten "leftover" czy jakaś landrynka
ponieważ pomysł był NAN, teraz zwracam się do niej :
NAN I ZAŁÓŻ TEN TEMAT O FF - NIECH LUDZIE WYPOWIADAJĄ SIĘ, KTÓRY JEST O CZYM, KTÓRY POLECAJĄ (można np. pisać tekst o polecanym ff zwyczajnie, białym na czarnym tla) a którego nie polecają, lub który ich znudził, zdenerwował, przy którym ręce opadły (tekst o tym FF można pisać innym kolorem, powiedzmy na żółto). KOlorki pozwolą od razu wyłapać perełki i darować sobie nudne opowiadanka. Co ty na to??
Do tego maleńka recenzja i odnośnik do strony, na której opowiadanko jest.
każdy raz na jakiś czas może tam wejść i znaleźćopowiadanko z krótką recenzją, odnośnik do strony i po jakimś czasie dopisać swoją opinię.
CO WY NA TO??
Anyway... Spin jest właśnie inne, ponieważ te zdiwne obsesje są inne, klną (patrz: są normalni a nie święci ) a nawet... nie... to dopiero w czapterku 10. Jakie wnioski można wyciągnąć z czxytania takich fanfików: że sex + dzidzi, że jak facet się nie odzywa to myśli o dziewczynie, że torturować można wszystkich tylko w białym pokoju itp, itd. Całe szczęście, że pewne fanfiki czytamy majuąc już jakiś pogląd na temat rzeczywistość. Ostatnio nawet dałam upust złości i rozczarowaniu w temacie "White room" po tym, jak w Lethal Whispers wsadzili do niego LIZ targnęli się nanjeden z ważniejszych dla mnie odcinków i musiałam to chociaż delikatnie skomentować
Max ma w sobie dużo spokoju i może dlatego od razu nadaje się na męczennika? jednak odcinki, w których stoikowi takiemu jak on kończy się cierpliwość są właśnie doskonałe. Pokazują, że nie jest takim chłopcem do bicia, że w końcu zaczyna mówić "językiem" jaki rozumieją inni.
LIZIETT - mam prośbę, proszę o adres tego opowiaanka" Carnival souls"... co prada mam już na pulpicie stertę czejakącą na przeczytanie, ale co mi tam... przynajmniej będzie co komentować (Albo trafię na wartościowego - no, przynajmniej nie nudzącego Fanfika )
RENYA - masz rację!!!!!!! Liz zawsze była "grzeczna" do bólu. Spokojna, opanowana. Tu, w SPIN, wiele rzeczy po prostu jej... "wisi" (urzywając czpterkowego języka ). Ma głęboko w nosie co dzieje się w Roswell, bo i tak nic nie jest w stanie wyrwać tego miasta z letargu, w jaki zapadło po wylondowaniu kosmitów. Ma stosunek obojętny średnio rzecz ujmując do wszystkiego i wszystkich a chyba najbardziej do siebie. Wyjątkiem jest chyba tylko Max... no i tu powoli wracamy na tory ...
NAN - a co to Solar Eclipse? Tylko nie ten "leftover" czy jakaś landrynka
ponieważ pomysł był NAN, teraz zwracam się do niej :
NAN I ZAŁÓŻ TEN TEMAT O FF - NIECH LUDZIE WYPOWIADAJĄ SIĘ, KTÓRY JEST O CZYM, KTÓRY POLECAJĄ (można np. pisać tekst o polecanym ff zwyczajnie, białym na czarnym tla) a którego nie polecają, lub który ich znudził, zdenerwował, przy którym ręce opadły (tekst o tym FF można pisać innym kolorem, powiedzmy na żółto). KOlorki pozwolą od razu wyłapać perełki i darować sobie nudne opowiadanka. Co ty na to??
Do tego maleńka recenzja i odnośnik do strony, na której opowiadanko jest.
każdy raz na jakiś czas może tam wejść i znaleźćopowiadanko z krótką recenzją, odnośnik do strony i po jakimś czasie dopisać swoją opinię.
CO WY NA TO??
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Dobry pomysł z tym tematem. Zaraz do niego zajrzę. Jak Wam zazdroszczę, żę znacie angielski i możecie czytać w orginale. Ja szkołę w tym względzie przespałam i przeleciałam. Ale dzięki Waszym rozmową na tematy obcojęzycznych ficów, wzięłam się w garść i od września chodzę na anglik. Może za rok i ja będę mogła czytać te opowiadania co Wy. Na razi tylko je ściągam i archiwizuję. A za jakiś czas ...
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 12 guests