Władca Pierścieni interaktive

Śmieszne, głupie, absurdalne... Najzabawniejsze forum roswelliańskie.

Moderator: piter

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Władca Pierścieni interaktive

Post by Graalion » Sat Jan 10, 2004 10:47 pm

Elrond wszedł do sali. Wszystkie głosy ucichły. Powolnym, dostojnym krokiem skierował się ku krzesłu (bardziej przypominającemu tron) stojącemu na podwyższeniu. Nastrój nieco zepsuło lekkie potknięcie się Półelfa na jakimś sęku wystającym z podłogi. Jednak utrzymał równowagę i tylko mruknął coś pod nosem (zabrzmiało jak przekleństwo). W końcu dotarł do krzesła i z ledwie zauważalną ulgą spoczął na nim. Zaraz jednak sobie przypomniał, że wcale nie miał siadać, więc wstał. Odchrząknął i zaczął mówić.
- Zapewne dotarły już do was plotki. Tak, to prawda. Pierścień został odnaleziony. Zbyt wielka to siła, byśmy mogli ją opanować, a nie zdołamy go obronić tutaj. Jedyną naszą szansą jest wrzucenie Pierścienia do Orodruiny, Góry Przeznaczenia. Któż jednak podejmie się tego zadania? Czy znajdą się dość odważni śmiałkowie? - powiódł wzrokiem po zgromadzonych. - Pytałem czy znajdą się dość odważni śmiałkowie?! - powtórzył po chwili z irytacją, widząc jakoś brak odzewu z sali.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Sun Jan 11, 2004 6:48 am

Gandalf dyskretnie szturchnal Froda, lamiac mu zebro.
- Co, gdzie.. chrr... DZIEWKI!!! - rozdarl sie zaspany niziolek.
Mezczyzni wszystkich raz Srodziemia, zgromadzeni na Radzie, jednoczesnie spojrzeli na hobbita. W ich oczach czail sie pijacki glod. Frodo, wybudzony wlasnym wrzaskiem, potoczyl wzrokiem po sali.
- Czego!?
- Frodo - Elrond odchrzaknal i zastanowil sie nad dalszym ciagiem swojej wypowiedzi - Frodo, jak wiesz, nie istnieje bron zdolna zniszczyc Pierscien Wladzy. Jedyna nasza szansa jest wrzucenie go w wieczne plomienie Gory Przeznaczenia. Takie postawienie sprawy, zmusza nas jednak...
- Bla, bla, bla.. do rzeczy... - niziolek zirytowal sie przedluzajacym sie wstepem.
- Dobra, cholera! - pisnal cienkim sopranem Polelf i dokonczyl tubalnym basem, zywiac cicha nadzieje, ze nikt nie zauwazyl - Jak chcesz! Bierz ten przeklety pierscien, zabieraj dupe w troki i szoruj do Mordoru!
Wszystkie oczy jednoczesnie spoczely na dostojnym Panu Rivendell, ktory w tej chwili zadziwiajaco przypominal rozsierdzonego prosiaka. Jednak w tym momecie powstal milczacy dotad czlowiek i skupil na sobie cala uwage.
- Przyjaciele! Czy nie rozumiecie? Pierscien to dar Valarow! Wykorzystajmy go, a Czarny Wladca przepadnie w mrokach niepamieci. Trzymamy w rekach najpotezniejsza bron jaka kiedykolwiek istniala..
- Ja trzymam - wtracil ze zlosliwym usmieszkiem hobbit.
Mezczyzna spojrzal na niziolka z obrzydzeniem i kontynuowal patetycznym tonem.
- Czemu decydujemy sie na to szalenstwo?! Bo przeciez nie mozna inaczej nazwac posylania tego... tego.. - nie mogl znalezc slowa, ktore w wystarczajacym stopniu obrazowaloby jego rasistowskie poglady - do siedziby Wladcy Ciemnosci.
Napiecie osiagnelo punkt kulminacyjny a czlowiek juz przygotowywal sie do rzucenia ostatecznego argumentu, gdy zza jego plecow dobiegl radosny wrzask.
- Kareta dam, mosci elfie! - krasnolud stanal na krzesle, zdjal spodnie i wypial sie w strone drugiego gracza.
- Tak? No to patrz! - Elf wyrzucil na stol piec asow.
Krasnolud wykonal wysilek myslowy. Nastepnie wyciagnal topor.
- Klamliwe, przeklete elfy! Juz od czasow Meliany i Thingola oszukiwaliscie nas przy kazdej okazji!
- Zarzucasz mi oszustwo, karle?! Mnie, Eldarowi?! To nie moja rasa miala siedmiu ojcow i zadej matki!!
Zaden krasnolud nie scierpi nazwania go karlem, dlatego tylko celnie rzucona laska Gandalfa powstrzymala rozlew krwi.
- Spokoj! - gdy po chwili zapadlo milczenie, mowil dalej - Dajmy skonczyc Boromirowi, synowi Denethora, Namiestnika Gondoru. - Dziekuje, Czarodzieju. Tak wiec, jak juz mowilem...
- Tak, tak. Wiemy co chcesz powiedziec - ziewnal Elrond - jednak to nie mozliwe. Tak dlugo, jak istnieje Pierscien, Sauron nie zginie. Nie mozemy sie na to zgodzic.
- Latwo ci mowic Elfie, kiedy siedzisz w swojej malej dolinie a twoi ludzie spedzaja czas na piciu piwa i paleniu Ziola. Moi bracia gina, zebys ty mial normalne zycie!
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Sun Jan 11, 2004 8:06 am

- Normalne życie? - Elrond ziewnął. - Żona to jędza i wiecznie boli ją głowa, córka z kolei puszcza się z każdym człowiekiem co się nawinie, w dodatku wszyscy mają do mnie pretensje czemu to ja rządzę skoro jestem tylko półelfem. W d**ę z takim normalnym życiem - kończy wzruszając ramionami.
- Hej, ja też chcę iść! - słychać zawodzący krzyk i z tłumu wypada jakaś mała brzydka sylwetka.
- Gollum? - Elrond podnosi brwi. - Jeśli myślisz że cię z nimi puszczę, to chyba cię pogięło. Poderżnąłbyś im gardła na pierwszym postoju.
- To nieprawda, mój ssskarbie - Gollum zdenerwował się. - Chodzę na terapię, a mój lekarz stwierdził, że powinienem przebywać z innymi i ćwiczyć silną wolę. Wprawdzie powiedział też, że powinienem zostać rybakiem, ale to szczegół.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Thu Jan 15, 2004 1:31 pm

Naraz rozległo się walenie do głównych drzwi, gdzieś na dole. Elrond spojrzał w stronę drzwi od sali w której się znajdowali.
- Co znowu? - jęknął.
Do sali wpadli dwaj elfi strażnicy. Byli dość bladzi.
- Panie - wydyszał jeden. - U bramy stoi Balrog. Mówi że w sprawie Pierścienia.
- Co? - krzyknął Elrond. - Co on, jaja sobie robi? Chyba nie myśli że go wpuszczę? Macie go powstrzymać. Zbierzcie jeszcze paru zbrojnych i pogońcie go.
- A takiego! - krzyknął jeden ze strażników dokładnie pokazując "jakiego". - My tu jesteśmy tylko statystami, a to oznacza że nasze życie nie jest warte funta kłaków. Bo statyści są od robienia tłumu i masowego umierania. A jeśli myślisz, że ja dam się zabić za tą marną gażę, to możesz ją sobie wsadzić.
To powiedziawszy odwrócił się na pięcie i wymaszerował z sali. Tuż przed zamknięciem drzwi odwrócił jeszcze głowę:
- W d**ę - dorzucił wyjaśniająco. - Tam mozesz ją sobie wsadzić.
Drzwi się zamknęły. Elrond spojrzał na drugiego strażnika, który stał z zaciętą miną.
- Nie pójdę - odezwał się nim Elrond zdążył otworzyć usta. - Ten gość miał rację. Wyznacz mi inne zadanie, bo do Balroga nie pójdę. Nie ma mowy.
- Dobrze już, dobrze - westchnął Elrond. - Gandalfie? - spojrzał przymilnie na czarodzieja.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Thu Jan 15, 2004 11:02 pm

cholera.. to mnie ubiegles.. :D planowalem dobrego brata blizniaka Saurona..:lol: ale niech bedzie Balrog...8)

Gandalf, nieznaczym ruchem staral sie rozprowadzic kaluze w ktorej stal, po wiekszej przestrzeni.
- Co? Dlaczego ja? To znaczy: czy naprawde w tej sali pelnej dostojnych i poteznych wojownikow nie znajdzie sie zaden zdolny stawic czola jednemu malemu Balrogowi?
- Nie takiemu znowy malemu - mruknal elfi straznik.
Wszyscy nagle zapatrzyli sie na frapujaca fakture swoich paznokci. Gandalf toczac rozpaczliwym wzrokiem po sali dostrzegl w skulonego na srodku Golluma.
- Ty! - wrzasnal triumfalnie - Jesli chcesz przekonac nas o swojej przydatnosci, idz i zabij tego Balroga.
Gollum spojrzal na czarodzieja wzrokiem dalekim od wyrazajacego szacunek i podziw.
- Alez zastanow sie... Wysylasz mnie na pewna smierc moj ssskarbie...
Gandalf przemyslal ten argument.
- Dobrze. Frodo, pojdziesz z nim.
Hobbit bez slowa wstal z krzesla i ciezkim krokiem wyszedl z sali, tylko na chwile zatrzymujac sie, by pociagnac z piersiowki. Gollum powlokl sie za nim.
Przed brama istotnie stal pokaznych rozmiarow Balrog. Straznicy usilnie starali sie nie zwracac uwagi na fakt, iz mur konczyl mu sie w polowie piersi.
Frodo wyszedl na dziedziniec i przemowil lekko podpitym glosem.
- Ej! Ej ty! Tak, do ciebie mowie!
- Jam jest Plomien i Cien. Chce mowic z panem tego miejsca. - zagrzmial potwor.
- Pan tego miejsca jest w tej chwili niedysponowany. Robi po gaciach ze strachu. Wiec albo bedziesz mowil ze mna, albo ten koles w gorze rzeki przerwie tame i bedziesz juz tylko Cieniem i Odrobina Pary. Pamietasz co sie stalo z Jezdzcami?
Balrog nerwowo spojrzal w strone spodziewanej powodzi.
- Z drugiej strony.. mysle, ze rownie dobrze moge porozmawiac z toba...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Fri Jan 16, 2004 8:48 pm

Nagle w drzwiach pojawiła sie oniesmielająco piękna kobieta. balrog pochylił się by zobczyć z bliska cudne usteczki.

-A co, z kobietą to już gadać nie łaska? - wysepleniła słodko -Jam córka Elronda, Arvena. technicznie rzecz ujmując mam większe prawo gadania z tobą niż to coś, co mi sie plącze pod nogami. i nawet nie wciskaj mi tu tych dyskryminujących bredni, że Wy, męski świat, pa ram pam pam, wojna.

-Że niby co Ci daje to prawo? królewska wyższośćnad Niziołkiem?- spytał Balrog unosząc brwi w niemym zdziwieniu.

-Co najmniej 50 cm. A to już nie byle co. Tak zatem wojny nie będzie! - odparła słodko Arvena obracając się na pięcie i podążając spowrotem w kierunku wrót.

Milczenie przerwał krzyk rozpaczy jednego z zebranych w sali audiencyjnej, który nieszczęśliwie został wypchnięty przez okno przez tłum gapiów żądny na własne oczy sprawdzić, jak rezolutna Elifca sobie poradzi z Balrogiem.

-Wam tylko wojny w tych przestrzeniach pomiędzy rogami! - warknęła na odchodne - a kobiety same w domach siedzą! Wiesz czemu jest nas coraz więcej???? Bo tacy jak wy się wyzynają. Nie powiem, żeby to był przerost akurat "ambicji"!

Elrond jęknął. Gandalf przewrócił oczami. Boromir wyszczerzył zęby:

-Chłopa jej trzeba.- skwitował.

na korytarzu rozległy się odgłosy kroków pantofelków niepokojąco blisko drzwi do sali audiencyjnej.

Wszyscy rzucili się od okien spowrotem do swoich miejsc zostawiając oglupionego Balroga i Niziołka za drzwiami.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Wed Jan 21, 2004 2:40 pm

Balrog i Frodo spojrzeli po sobie (Gollum korzystając z okazji już gdzieś zwiał). Balrog podrapał się po głowie (iskry sprawiły, że pobliskie drzewa stanęły w płomieniach).
- Jaka wojna? - rzucił nonszalancko. - Kto tu mówi o wojnie?
- Noo ... - Frodo spojrzał na niego lekkim zezem zabarwionym procentami. - No ta z Sauronem. O Pierścień, wolność naszą i waszą czy coś takiego. Chyba. Nie wiem. Pić mi się chce.
- Sauron? A, znam, znam. Stary kumpel, walczyliśmy razem jeszcze pod Morgothem. Mówię "pod" naturalnie w przenośni - łypnął groźnie na hobbita, który szybko przestał chichotać (a zaraz potem zachwiał się na nogach i przewrócił, ale zaraz wstał krzycząc "nie ruszać mnie, sam wstanę!", choć nikt zbliżać się do niego nie zamierzał). - To on wrócił? - kontynuował Balrog. - Patrz, nie wiedziałem. Pośpieszył się, skubaniec. Tak czy inaczej - macie Pierścień?
- No mamy - burknął Frodo i w swej naiwności wyjął Pierścień zza pazuchy i pokazał.
- Ooo - ucieszył się Balrog. - Właśnie o ten pierścień mi chodziło.
- I co, chcesz o niego walczyć, co gorący? Ha, przegrasz - zapalił się Frodo (w przenośni). - Nie oddamy Pierścienia! Będziemy go bronić ... a potem go ... hmm - zastanowił się chwilę. - Wiem, że coś mieliśmy z nim zrobić. Gdzieś wrzucić czy coś. Ale z całą pewnością ci go nie oddamy! - wrzasnął. - Wszyscy staniemy z tobą do walki i ...
- Spoko, spoko - zgasił go Balrog (znów przenośnia). - Kto tu mówi o walce? - to mówiąc wyjął całkiem pękatą sakiewkę.
- Aaa - hobbitowi zabłysły oczy. - No chyba że tak.

Tymczasem stukot pantofelków zblizał się do sali. Wszyscy spojrzeli wyczekująco na drzwi. Nagle za drzwiami rozległ się odgłos innych kroków, tym razem męskich. Zbliżyły się do pantofelków. Oba odgłosy ucichły na chwilę, po czym ruszyły gdzieś w bok. Cichły powoli, aż w końcu zupełnie umilkły. Wszyscy spojrzeli po sobie.
- Hej, a gdzie Aragorn? - spytał nagle Boromir.
- I wszystko jasne - wzruszył ramionami Gandalf.
Po czym ponownie schował się do swojej szaty, pod którą zaczął się z czymś szamotać. Zdaje się, że czarodziej zmieniał spodnie. A może kalesony? Licho wie, co oni tam noszą pod tymi swoimi sukienkami.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
LEO
Minstrel przy dworze Czasu
Posts: 978
Joined: Fri Sep 12, 2003 7:16 pm

Post by LEO » Fri Jan 23, 2004 8:59 am

Zadowolnony z siebie Gandlaf zaczął prostować fałdy swej szaty i niechcący lekko je uchylił. Blask białych lnianych spodni natychmiast dostrzegł Frodo, który nigdy nie patrzył we właściwym kierunku. Aczkolwiek jego ulubionym kolorem był złoty i ten wiódł prym w odciąganiu jego uwagi. Ale że spora sakiewka choć nie mieściła mu się w kieszeniach, to była blisko , spodnie Gandalfa wygrały.

-Czemu Gandalf ma białe spodnie!!!! - wrzasnął, czknął, odchrząknął i czekał na reakcję.

Wszyscy znali ambicję Gandalfa Szarego. Blady strach padł na zebranych.

-W ACE wpadły!! No co???!!!!! - krzyknął Gandalf starając się usprawiedliwić.

Boromir wyszczerzył zęby w uśmiechu:

-Baby mu trzeba. - skwitował

Wszyscy przewrócili oczami.

Elrond pochylił się do Gandalfa:

-Boromir gada, Aragorn przechodzi od razu do czynu. Jak będzie wojna, to wyślemy Aragorna....

-Tam będą sami faceci, orki i inne ludy płci męskiej.- wtrącił się Frodo - Że niby na co mu się ta gotowość jego przyda??? - spytał scenicznym szeptem, gdyż mimo zamroczenia alkoholowego był zdolny rejestrować pewne dźwięki i przetwarzać je na konkretne informacje.

-...ponieważ jako jedyny nie był obecny przy tym, jak wziąłeś w łapę od Balroga. I nie będzie wiedział, że podobnie skasujemy Saurona. Pierścień damy tobie, żebyś go zniszczył... Jak się wyda, będzie chryja. Plan awaryjny trzeba mieć.

-A może znajdzie się jeszcze ktoś chętny na ten towar? - rozmarzył się Gandalf.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "

User avatar
nephit
Zainteresowany
Posts: 383
Joined: Fri Aug 22, 2003 10:58 pm
Contact:

Post by nephit » Sat Jan 24, 2004 12:58 am

w tym samym czasie...

- Och moje ssskarby chodzcie do tatusia - wykrzykiwal Gollum w ekstazie.
Dwie skaczace po poscieli elfki nie tracily czasu. Jedna wyciagnela futrzane kajdanki i przypiela mu rece do ramy lozka. Druga wyciagnela ze skrzyni pejcz.
- Tak moj ssskarbie... lubimy takie zabawy, prawda?
Drzwi otwarly sie i do sali wszedl Aragorn wtulony w dekolt Arweny. Chwiejnym krokiem skierowal sie w strone loza, ktorego polozenie pamietal z poprzednich wizyt w tym pokoju. Aragorn rzucil sie na lozko przygniatajac soba kochanke.
- Chipsy przyszly - Gollumowi blysnely oczy.
Nowoprzybyli, calkowiecie pochlonieci soba nawzajem, nie zwrocili uwagi na trzy inne osoby w komnacie. Gollum dyskretnie puscil oko do dwoch elfek.
Collect some stars to shine for you.

User avatar
Graalion
Mroczny bóg
Posts: 2018
Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
Contact:

Post by Graalion » Sat Jan 24, 2004 9:29 am

- Jaki pierścień? - spytał niewinnie Frodo.
- No, przecież Ten Pierścień - Elrond uniósł brwi. - Ten "jeden by wszystkimi rządzić" i tak dalej. Ten który nosisz na łańcuszku na szyi.
- Nic nie wiem o żadnym Pierścieniu - rzucił Frodo nonszalancko i odwrócił się chcącąc elegancko się zmyć.
- O, nie tak szybko - Gandalf chwycił go za kołnierz, po czym przyciągnął do siebie. - Gdzie jest Pierścień? - warknął, opluwając hobbita przy okazji.
- Ja nic nie wiem - pisnął Frodo. - No dobra, dobra. Sprzedałem go Balrogowi. A myśleliście że za co ta sakiewka?
Gandalf i Elrond spojrzeli na siebie ze zgrozą.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")

User avatar
piter
Wieczna zrzęda
Posts: 1724
Joined: Thu Aug 07, 2003 2:57 pm
Location: warszawa
Contact:

Post by piter » Sun Jan 25, 2004 6:16 am

- Ta sakiewaka?! Chyba zartujesz! Nic wiecej nie wytargowales? - oczy elfa i czarodzieja malo nie wyszly z orbit.
- Wiem.. Malo.. Ale uwierzcie.. Facet ma dar przekonywania. - Na dowod Frodo pokazal przypalone owlosienie stop.
Gandalf wymamrotal szereg klatw w kilku dawno juz zapomnianych jezykach, lecz szybko powrocil do rzeczywistosci.
- Trudno, stalo sie. Teraz musimy skupic nasze wysilki na odzyskaniu Pierscienia. Jutro z samego rana wyruszy druzyna, z zadaniem odebrania go tego przekletemu Balrogowi. A teraz do lozek.
Sala powoli pustoszala. Frodo, lekko podpity, zataczal sie w strone drzwi i tam zatrzymal go czarodziej.
- Frodo - w pustej sali, glos zabrzmial niespodziewanie donosnie - nie zapomniales o czyms?
Hobbit, z naburmuszona mina, wyciagnal zza pasa nieszczesna sakiewke, starannie odliczyl polowe zawartosci i rzucil reszte Gandalfowi. Po chwili sakiewka z brzekiem utonela w przepastnych kieszeniach szarego plaszcza. Gandalf usmiechnal sie chytrze.
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.

Post Reply

Who is online

Users browsing this forum: No registered users and 12 guests