![Image](http://img.photobucket.com/albums/v514/Onar-ek/Fotki/OO.jpg)
Tytuł: „Otwórz oczy”
kategoria: no chyba wiadomo...
streszczenie: zero spoilerowania moi drodzy; powiem jedynie, że dzieje się to po odcinku „Destiny” a rozpoczyna w końcówce tego odcinka, co do świata DA – druga seria, zero konkretnych zdarzeń.
NA: wpadłam po uszy w x-tremerkową manię, więc nic dziwnego, że powstaje kolejne opowiadanie tej kategori; jedyne z czego się wyleczyłam częściowo to przywiązanie do Biggsa i H. - ich nie będzie! (z całym szacunkiem Hotaru, ale nie mogę się od ciebie uzależniać).
Prolog
Strzał. Jeden, krótki, bez ostrzeżenia. Chociaz ostrzeżenie było. Tylko, że zagłuszyły je błagania wszystkich dokoła. Kula była blisko, bardzo blisko, kiedy nagle przebiła zupełnie inne ciało niż powinna.
Ciepłe, dorbne ciało. Kilka sekund martwej ciszy, w której spojrzenia wszystkich wbiły się w nią. Nabrała głęboko powietrza, jakby to miał być jej ostatni oddech. Wszystko zastygło, obraz się rozmazywał powoli. Mięśnie nóg osłabły, sprowadzając ciało do parteru. Miękko osunęła się w dół. Zimna podłoga, pożółkły sufit i odpływający świat.
Czuła jak to ciche, drobne tętno powoli milknie i już nie chciała żyć. Dla niej mijały długie godziny, dla rzeczywistości to tylko ułamki sekund. Panika i przerażenie przenikały atmosferę. Wianuszek zgromadzonych dokoła bliskich zaciskał się niczym pętla wokół szyi. Każdy ich rozdygotany głos zdawał sie wypompowywać z niej kolejne dawki ciemnej krwi. Krwi, która była nie tylko jej życiem. Była też życiem rozwijającym się w niej.
Ale słyszała ich głosy. Wszystkich. Było inaczej niż rok temu we wrześniu. Nie było panikujących klientów, błagających o własne ocalenie. Teraz wszystko krązyło wokół niej. Czyjeś delikatne dłonie odgarniały włosy z jej twarzy. Dłonie uratowanej. Chwilę później czuła na sobie ciepłe ręce kogoś innego. Znajome palce, ten sam subtelny dotyk. W każdej sytuacji poznałaby go.
Aksamitny głos drgał w jej uszach rozpływając się w niezrozumiały szept. Wszystko stawało sie coraz bardziej odległe. Rzeczywistość zanikała, a wracały w ciemnościach wspomnienia. Każdy uśmiech, każde słowo, każdy błysk w oku. Szorstka skóra przycisnęła sie do jej rany. Wrześniowa dłoń. I ciepło zaczęło wypełniać ją od środka. Mimo błysków, mimo głosów usiłujących przywrócić ją do świadomości, ona skupiała się na czymś innym. Czymś bliskim jej sercu, co nie mogło nigdy zostać wymazane z jej pamięci, nigdy odebrane. I jeżeli miała odejść, to musiała jeszcze na chwilę odtworzyć to w pamięci.
Perliste dźwięki pianina. Melodie grające w jej duszy. Tony, które rzuciły na nią urok kilka miesięcy temu. Gra, która dawała powód do życia.
Chłód znikał, wracały kolory, wracał spokój. I wrócił jego głos „Otwórz oczy”