Post
by _liz » Tue Feb 22, 2005 7:34 pm
5.
Przyspieszyła kroku. Ale drobna brunetka jakby nigdy się nie męczyła i szła za nią krok w krok. Usiłowała ją całkowicie zignorować, jednak takie działanie tylko wywoływało dawki kolejnego perlistego śmiechu mrocznej postaci. To co mówiła rano... Isabel nie mogła w to uwierzyć. To nie mogło być prawdą. To by czysty absurd. Obłęd. Na pewno resztki snu. Tylko dlaczego ten sen nie chciał zniknąć?
Postanowiłą o tym nie myśleć, licząc na to, że wizja sama zniknie. Ale nie znikała. Przeciwnie. Stawała sie bardziej wyraźna. Nieustannie się jej przyglądała. Badawczo. Przesyłając po koniuszkach nerwów dawki lodowych, ostrych ciarek. To nie mogło być dobre. To było coś piekielnego. Jak demon. Zaciskała raz po raz powieki, mając nadzieję, że za którymś razem wreszcie zniknie jej postać.
Nie znikała.
Niepozorna osóbka naprzemian wirowała to znów delikatnie stąpała po ziemi. Ciemne oczy iskrzyły dziwnymi, tęczówymi chochlikami, które bynajmniej nie wydawały się być przyjemne. Raczej były oznaką niebezpieczeństwa i obłędu. Tak, obłęd. To było chyba idealne określenie tego, co się działo z nią. Musiała popadać w obłęd. W jakąś psychozę, któa powoli przejmowała kontrolę nad jej umysłem.
Musiała się tego pozbyć, nim stanie sie coś nieoczekiwanego. Coś złego. Najlepszym sposobem było zatonięcie w dawnych przywyczajeniach, powrót do dawnej rzeczywistości. Zająć się czymś, co skutecznie odciągnie jej myśli od drepczącej za nią postaci brunetki. Zakupy... Kiedyś je uwielbiała. Zawsze poprawiały humor. Tym razem też mogła spróbować.
Tylko, że postać trafiła za nią i do sklepu. Isabel niemal krzyknęła, gdy w przebieralni obróciła się i w lustrze dostrzegła obok własnej postaci jeszcze tę drugą, nieporządaną. Trzęsąc się, wsunęła na siebie swetr, który wybrała. „Paskudny kolor. Nie pasuje” mruknęła z niesmakiem brunetka. Isabel usiłowała to zignorować i przeglądała sie w lustrze nie zwracając uwagi na nią. „Oh, będziesz mnie ignorować?” postać wyszczerzyła ząbki „Pomysłowe. Ale i tak ci się nie uda. Załóż ten niebieski” wskazała na drugi swetr. Zupełnie jakby razem robiły zakupy. „Odejdź” sykneła Isabel tak cicho, by nikt inny nie słyszał
„Nie mogę. Potrzebujesz mnie.” brunetka uśmiechnęła się przewrotnie „Nie zostawię cię” sięgnęła w stronę odbicia krzesła, chwytając jedną z bluzek i podała ją Isabel. Ta nagle podskoczyła, gdy postać była już nie tylko w lustrze, ale i tuż za nią. I trzymała tę samą bluzkę, po którą sięgała w odbiciu. Pytanie kim było to piekielne widmo ponownie nasunęło się na myśl. Perlisty śmiech rozbrzmiał w uszach blondynki. „Ty to ja, a ja to ty” odpowiedziała brunetka i zmrużyła oczy.
„Niemożliwe” Isabel wciąż szeptała, mogła się założyć, że tylko ona widziała i słyszała brunetkę „Nie jesteś ani trochę do mnie podobna. Ani z wyglądu. Ani z charakteru”. Bnrwi dziewczyny uniosły się w zdumieniu. Spojrzała na Isabel jak na wariatkę. „To chyba oczywiste. Jestem wszystkim tym w tobie, czym ty nigdy nie byłaś. Jestem każdą emocją, której nie ujawniłaś. Każdą cechą, którą w sobie zwalczałaś. Jeśli łatwiej ci będzie to zrozumieć to jestem... twoim drugim ja.” powiedziała dumnie, a w ciemnych oczach pojawił się niebezpieczny błysk „A jeśli spojrzeć w lustro” wskazała zwierciadło, a Isabel w nie spojrzała „To jesteśmy tak przeciwne jak... anioł i diabeł. Ty jesteś aniołem a ja twoim diabełkiem” zachichotała „Ale wciąż jestem tobą”
Isabel pospiesznie ściągnęła z siebie swetr. Słowa brunetki wciąż dudniły w jej głowie. Nie, nie, nie. To było niemożliwe. Całkowicie niemożliwe. Przecież nie można widzieć swojej drugiej osobowości. Teoria jaką wygłosiła mogła być prawdopodobna dla jakiegoś psychologa, ale nie dla niej. Przecież uczucia i cechy, które taiła przed światem nie mogły przybrać żadnej postaci.
Wyszła z przebieralni, zostawiając w niej wszystkie ciuchy. Spieszyła się do wyjścia. Musiała uciec. Jak najdalej. Brunetka nie drgnęła, tylko roześmiała się. Nim Isabel zdołała dojść do drzwi, krzyknęła za nią z rozbawieniem „Żeby ci się nie myliło moja droga Isabel, możesz do mnie mówić Elizabeth. Albo Liz!” roześmiała się, gdy blondynka trzasnęła drzwiami sklepu.
c.d.n.
Last edited by
_liz on Wed Feb 23, 2005 9:55 am, edited 1 time in total.