Obcowanie z tym arcydziełem przyprawiło mnie o kilku godzinny ból głowy i pare głębokich refleksji.
Przyznaję się bez bicia- nigdy nie byłam fanką "Gwiezdnych Wojen" ale stare epizody miały swój nieziemsko kiczowaty urok, klimat pokoleniowej legendy i oczywiście- Hana Solo
![Mr. Green :mrgreen:](./images/smilies/icon_mrgreen.gif)
Obcujemy z niezapomnianymi sentencjami typu "Ani ja się boję" lub "Anakin ty łamiesz mi serce", bądź "Jesteś taka piękna. To dlatego że jestem zakochana. Nie to dlatego że ja jestem zakochany. Czy miłość cię oślepiła?" przy których Esmeralda skrzyżowana z Niewolnicą Izaurą mogłaby się schować. Wewnętrzna przemiana głównego bohatera jest utrzymana na poziomie Teletubisiów. To znaczy Anakin w jednej chwili zawodzi rozpaczliwie "Co ja zrobiłem?!" po tym jal cieżko zranił innego wojownika, by w dwie minuty później- dosłownie- wyrżnąć w pień grupkę małych dzieci. Panu Lucasowi chyba coś się pomyliło. To że Hayden Christensen będzie rzucał posępne spojrzenia spode łba co pięć sekund a co dziesięć po jego policzku spłynie glicerynowa łza, nie oznacza jeszcze że widzowie bez mrugnięcia okiem kupią jego wewnętrzną przemianę i straszliwe wewnętrzne rozdarcie. Ale co tam, ogłupi się ich jeszcze jednym hukiem. Może jeszcze uwierzą w dwóch gości naparzających się przez godzinę w wulkanicznych oparach, albo kobietę która po urodzeniu dwójki dzieci "straciła chęć do życia"
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Ręce opadają.