Zajrzenie na forum to akcja samobójcza z mojej perspektywy skoro widmo oblania roku powoli zagląda mi przez okno. Ale to wszystko wina rodziców. Pojechali sobie kafelki do łazienki oglądać i teraz nie ma mnie kto zagonić do nauki
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
Jezu, jakbym 5 lat miała
Jak tak piszemy o "Miłości..." i Bradzie, to nieomieszkam też dorzucić swoich 3 groszy. Otóż kochane moje, w życiu mi nie przyszło na myśl, że Jason mógłby zagrać Henry'ego. Nie dlatego, że by się nie nadawał, a dlatego, że moja wyobraźnia, jak zwykle zresztą nic sobie nie robi z opisów postaci, jaką serwuje nam autorka. Odkąd pamiętam, tak było zawsze. Długa historia. Nie mniej nigdy nie udało mi się wyplenić tego nawyku i tak Henry od początku do końca był facetem z okrągłą głową, włosy zawsze miał ścięte góra na 10 mm i miał drobną posturę. Dość komiczne były sceny, kiedy Audrey co jakiś czas wspominała ustami Claire, jak ta obserwowała Henry'ego, "którego długie włosy... bla, bla, bla". W takich momentach mój Henry szedł sobie ulicą i nagle włosy urastały mu niemiłosiernie, aż do następnego ranka, kiedy to budził się w... gdziekolwiek się budził robił to z typową szczeciną na głowie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Strasznie to było dziwne. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, kiedy w końcu ściął je na stałe
Uważam, że Aniston w roli Claire byłaby nieporozumieniem, natomiast mam wrażenie, że Brad dobrze odegrałby swoją rolę. Jestem własnie na etapie poznawania jego ról, więc przed oczami mam raczej wspominany "Fight Club", "Przekręt" ( polecam gorąco
![Exclamation :!:](./images/smilies/icon_exclaim.gif)
), "7 lat w tybecie...".
caroleen wrote:Pitt moim zdaniem nie poradziłby sobie z kreacją łączącą w sobie delikatność i emocjonalność z obojetnym, hedonistycznym i cynicznym czynnkiem. Jest niezłym aktorem, ale tu potrzeba jakiegoś wewnętrznego rozdarcia, czasem może nawet elementu szaleństwa
Paradoksalnie wszystkie czynniki, które wymieniłaś caroleen, ja dostrzegam w Bradzie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Że potrafi zagrać nieco szaloną, czy ekscentryczną postać udowodnił moim zdanie w FC i wspomnianym "Przekręcie", gdzie zagrał cygana, którego nikt nie rozumie (z racji akcentu), a który mimo swojej drobnej postury powala każdego przeciwnika na ziemię. Delikatność i cynizm w jednym? Proszę bardzo. Krytycy nie docenili "Joe Blacka", ja też nie uważam tego filmu za tak wyjątkowy by powrócić do niego w przyszłości, nie mniej film utrzymał się na przyzwoitym poziomie właśnie dzięki roli Brada. Wcielił się on w postać Kostuchy, która zjawia się na ziemi w ciele bohatera (który umiera na początku filmu), by poznać świat ludzi. Oczywiście nasz Brad zakochuje się w pewnej dziewczynie... na szczęście nie zrobili z tego cukierkowego romansidła, bo film nie kończy się happy endem - przynajmniej dal naszego bohatera.
Ale wróćmy do Jasona, w końcu to jego temat. A tak - ulubiona fotka. Oczywiście przypominana średnio raz na pół roku w tym temacie...
Nic o niej nie napiszę, bo nie chcę się powtarzać po caroleen - słonko, wyjęłaś mi to z ust!
![Serduszka :hearts:](./images/smilies/serduszka.gif)
Natomiast nie zmiennie od momentu, kiedy zobaczyłam tą scenę w Roswell, pokochałam moment, kiedy Jason, nie wiedząc jeszcze, że do jego okna "dobiera się" Michael, zaczaił się na przyjaciela z kijem baseballowym. Na tej fotce na twarzy Jasona maluje się strach, ale jednocześnie pewność siebie, której jako Max jeszcze mu wtedy brakowało - "kimkolwiek jesteś intruzie, wiedz, że łatwo się nie poddam"
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Ale to nie wszystko! Od czasów otwarcia jason-behr.org nie mogę się napatrzyć na zdjęcie poniżej...
![Image](http://jasonbehr.org/gallery/albums/events/2004/OnLocationforDWars/normal_0008.jpg)
... co gorsza dla idei pomysłu caroleen, nie potrafię zdefiniować, co mnie w nim użekło
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Jednak mogę się w tą fotkę wpatrywać godzinami. Ponaddto uwielbiam jego zdjęcia z premier: "Spiderman 2", "13 Going on 30" oraz gali Tribeca Film Festival. Tak na nich promienieje, że nie mogę się nadziwić, jak jeden człowiek potrafi przekazać tyle ciepła. Może przesadzam, może to zwykła aktorska rutyna "cokolwiek się stanie uśmiechaj się do fleszy, kamer i fanów", ale mam wrażenie, że jego zachowanie jest bardzo naturalne, żaden gest nie jest wymuszony lub podyktowany hasłem "bo tak trzeba".