Ech, premiera "Miasta Grzechu", na które miałem zamiar pójść, zostala przeniesiona na koniec maja. A może nawet na połowę czerwca. Najpierw chcą to pokazać w Cannes, zdaje się. Szkoda; ale "co się odwlecze ...". "Miasto Grzechu" to kolejny film, który powstal na podstawie komiksu, jednak nie znajdziesz w nim bohaterów w obcisłych kostiumach, ratowania ludzi ze szlachetnych porywów serca czy pozytywnych zakończeń. Jest mrocznie, jest ponuro, jest przytłaczające poczucie beznadziejności. Mężczyźni w Mieście Grzechu to głównie męty, które stoczyły się na samo dno i założyły tam własną społeczność, obcą normalnym ludziom. Kobiety to głównie prostytutki, z ktorych to właśnie Miasto Grzechu słynie. A wrogowie są tak bogaci i potężni, że w Mieście Grzechu zdają się być bogami.
Cóż, skoro jeszcze nie obejrzałem filmu, przyjrzałem się bliżej obsadzie.
Mickey Rourke jako
Marv - gdy tylko się dowiedziałem, że to on go zagra, otworzyłem szeroko oczy. "Rzeczywiście, ten gość pasuje idealnie" - pomyślałem. Bo naprawdę trudno sobie wyobrazić lepszego aktora do tej roli. Wielki i silny jak kafar, brzydki jak noc, całkowicie przegrany, zbyt ograniczony by zwracać uwagę na rany czy ból. W filmie dodatkowo nałożyli mu charakteryzację, by nie był zbyt przystojny (tak, Rourke był zbyt przystojny, co daje pojęcie o wyglądzie Marva), przez co wygląda jak potwór Frankensteina. Może nawet nieco za bardzo.
Bruce Willis jako
Hartigan - w sumie też nieźle dobrany. Willis to facet, który umie pokazać, że jego bohater mimo ran i bólu wciąż prze do przodu, bo musi coś zrobić. Może wydaje się nieco zbyt młody (Hartigan był po 60-tce) i nie ma wystarczającej postury, ale z drugiej strony Hartigan nie wykorzystywał siły czy odporności tak jak Marv, a wiek - Bruca ma 50-tkę, więc w sumie wystarczająco blisko. Zresztą tu nie ma się zbytnio co czepiać, Willis na pewno zagra dobrze, bo grać umie.
Jessica Alba jako
Nancy - ach tak, słynna Alba jako nie mniej słynna Nancy. Cóż, szkoda że jednak nie pokaże odrobiny ciałka, ale to tylko moja męska opinia
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
. Tym niemniej taniec stripztizerki Nancy w wykonaniu Jessiki powinien być również miły dla oka. W "Honey" pokazała, że ruszać się umie. Jestem też ciekaw jednej sceny, w której Nancy jest zagubiona i przerażona. Jessica jakoś zawsze grała postacie bardzo pewne siebie, wręcz bezczelne, więc ciekawi mnie jak będzie wyglądać w tej scenie, która wymagaczegoś wręcz przeciwnego.
Michael Clarke Duncan jako
Manute - ach tak, Kingpin z "Daredevila". Tu akurat nie jestem pewien czy wybór był dobry. Z tego co pamiętam Duncan był raczej przy kości, zaś Manute - choć wielki jak szafa, większy chyba nawet od Marva - nie odznaczał sie zbytnią tuszą. Może lepiej byłoby wciąż tu jakiegoś koszykarza o szerokiej posturze. Z drugiej strony pamięć mnie może mylić, a Duncan jest chyba dobrym aktorem, lepszym niż jakiś tam koszykarz. Ale też Manute mistrzowskiego aktorstwa raczej nie potrzebuje.
Devon Aoki jako
Miho - tu trudno mi cokolwiek powiedzieć. Aoki widziałem tylko w "2 Fast 2 Furious", gdzie nie miałem zastrzeżeń do jej gry, ale też nie zwracałem na nią większej uwagi (nie na jej grę aktroską, w każdym razie
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
). Tym niemniej Devon ma szansę bardzo dobrze zagrać małą i zabójczą Miho. Kariera modelki dała jej to obojętne spojrzenie, a wygląd, choć moze nie do końca taki jak z komiksu, całkiem nieźle pasuje do Miho.
Brittany Murphy jako jako
Shellie - tu akurat ci od obsady utrafili. Pyskata kelnerka bita przez byłego chłopaka to taka rola, która pasuje do Murphy. Rólka jest w sumie mała, ale dobrana dobrze.
Maria Bello jako
Ava - tu również trudno coś zarzucić. Piękna femme fatale, o której nie wiadomo tak naprawdę po której stronie stoi i czy jest ofiarą czy też myśliwym. Wg. mnie Bello ma w sobie potencjał by zagrać Ave, czy jednak jej sie to uda? Zobaczymy. PS: Swoją drogą kolejna Ava i kolejna taka rola. Co to imię w sobie ma?
Benicio Del Toro jako
Jack Rafferty - a oto i pan bijący Shellie. Raczej nie spodziewam się, by Del Toro sknocił tę rolę.
No i na koniec zostawiłem sobie dwie role, które bardzo mnie zaskoczyły:
Elijah Wood jako
Kevin - pan "biedny hobbit z wielkim brzemieniem" w takiej roli? Elijah "Buzia Dziecka" Wood? To muszę zobaczyć. W sumie nie mogę powiedzieć, by został źle dobrany, bo Kevin rzeczywiście wyglądał niewinnie, tym niemniej był całkowitym psychopatą i jestem ogromnie ciekaw jak Elijah go odegra.
Alexis Bledel jako
Becky - grzeczna, niewinna Rory z "Gilmore Girls" jako prostytutka Miasta Grzechu? Tak, to będzie interesujące. Zobaczymy czy panna Bledel potrafi zagrać kogoś bynajmniej nie tak niewinnego.
Niepokoi mnie jedno. Jako fabuła filmu posłużyła treść 3 czy 4 tomów "Miasta Grzechu", choć moim zdaniem jeden tom wypełniłby te 126 minut. No, powiedzmy 2 tomy. Boję się więc, czy jak w przypadku "Wiedźmina", nie starają się pokazać za dużo zbyt szybko. Czy z klimatycznego komiksu nie zrobi się film zbyt szybki i zbyt napakowany akcją. Mam jednak nadzieję, że nie będzie tak źle, skoro przecież jednym z reżyserów był sam Miller, twórca komiksowego "Miasta Grzechu". On chyba dopilnuje klimatu, podczas gdy Tarantino zadba o widowiskowość, bo w tym jest świetny.
Ja w każdym razie film z całą pewnością obejrzę i nie zapowiada się, bym miał tego żałować.